środa, 15 czerwca 2016

Rozdział VI


     Nie do końca wiedział jak do tego doszło i nie zamierzał się dowiadywać. Czarna magia była niezgłębiona w swojej potędze. Obrazy przelatujące przez jego głowę z zawrotną prędkością sprawiły, że przestał odróżniać rzeczywistość od wspomnień. W pewnym momencie, gdzieś między wieżą astronomiczną a posiadłością Riddlów wszystko się zatrzymało. Obrazy odeszły i chwilę zajęło mu zorientowanie się gdzie się znajduje. Chwilę, tylko chwilę. Nie mógłby zapomnieć tego miejsca. Jego mętne spojrzenie zatrzymało się na wyrytych w kamieniu literach. Obok imienia i nazwiska kobiety, której nigdy nie przestał kochać, widniała data jej śmierci oraz napis łudząco podobny do tego, który zastał we wrzeszczącej chacie.  
Zapomniałeś? Przypomnę ci. 
 Draco w otępieniu wpatrywał się w krwistą wiadomość. Jak mógłby zapomnieć. Czy żyjąc bez serca da się zpomnieć, że kiedyś się je miało? Zacisnął powieki i opuścił głowę. Czuł zimne krople ściekające po jego twarzy. Usniósł wzrok, by ponownie spojrzeć na napis, ale ten zniknął. Deszcz. Znowu. Dopiero teraz oprzytomniał. Otrząsnął się i zlustrował wzrokiem okolicę. Jezioro, przy którym znajdował się grób Astorii wydawało się wzburzone a las za jego plecami szumiał gniewnie. Tak jakby całe otoczenie dawało mu znać, że jest nieproszonym gościem, jakby broniło jego żony przed kolejną profanacją. Weasley, nigdzie nie widział Weasleya. Zaklął pod nosem i kilka razy krzyknął jego imię. Jedynym co usłyszal było własne echo.
- Czego od niego chcecie? - Po raz kolejny nie otrzymał odpowiedzi. Zasady gry uległy zmianie. Coś w jego głowie wyraznie go o tym informowało. Nie chodziło już tylko o skrzywdzenie go. Osoby, które od dawna chciały się go pozbyć, miały też zamiar zlikwidować wszystko co stało im na drodze. Musiał działać. Scorpius został w norze. Ranny Ronald został porwany. Hermiona przyjmowała żałobę po kimś kto mógł mieć przed sobą jeszcze kawał życia. Astoria. Był niemal pewien, że jeżeli niebo istnieje to pod wpływem jej złości właśnie zmienia się w piekło. Przeniósł się do wrzeszczącej chaty, choć wątpił by zastał tam aurora i nie mylił się. Wszystko tam powróciło do stanu sprzed bitwy. Dziury w ścianach zniknęły tak samo jak ciało martwej kobiety i Ronald Weasley. Rozglądał się jeszcze przez chwilę upewniając się, że nic mu nie umknęło po czym wrócił do Nory. Nie wiedział ile czasu mogło minąć, ale domu zastał Scorpiusa śpiącego w ramionach Hermiony. Widział jej zmęczenie i cierpienie a także różdżkę wycelowaną w swoim kierunku.
- Spokojnie Granger - powiedział cicho, nie chcąc zbudzić śpiącego chłopca. Brązowe oczy, w których błyszczały łzy wpatrywały się w niego nienawistnie, ale opuściła różdżkę.
- Masz syna - szepnęła. Zarówno jej głos jak i wyraz twarzy wyrażały zdziwienie i strach. - Ile ma lat? Pięć? Sześć? Nikt nie wiedział. Jakim cudem nikt o tym nie wiedział?- Z każdym kolejnym pytaniem jej głos niebezpiecznie się podnosił. Scorpius przewrócił się niespokojnie, ale nie zbudził się. 
- Scorpius urodził się sześć lat temu, gdy miał prawie pięć lat Astoria umarła. Nie mogłem nikomu o nim powiedzieć. Nikt nie mógł wiedzieć. To zbyt ryzykowne. Nie mogę go stracić, to nie jego wina, musi żyć. Ale oni wiedzą. Już wiedzą.- Spojrzeli na śpiącego chłopczyka. Wyglądał niewinnie i bezbronnie, taki zresztą był.  Hermiona odruchowo pogładziła ręką jego niemal białe włosy, niewątpliwie odziedziczone po ojcu.
-Masz racje- przyznała niechętnie.- To wszystko komplikuje. Wiesz o tym?  

Wiedziałeś. Wiedziałeś o wszystkim od początku. Czemu tego nie powstrzymałeś? Bo jesteś mordercą.  Pięć, dziesięć, piętnaście... Ile osób zabiłeś Draco? Nigdy nie zamkniesz oczu, nie odwrócisz wzroku od tego co zrobiłeś. Zabiłeś i ją, ale to nie była ostatnia ofiara. Prawda?

Dracon przytaknął i westchnął głęboko. Mógł przysiąc, że od atmosfery panującej w pomieszczeniu powietrze stało się cięższe, niemal duszące.
- Weasley żyje... chyba. - Słysząc te słowa Hermiona niemal zerwała się z miejsca w bruralny sposób przerywając sen Scropiusowi. Chłopiec otworzył szeroko oczy, zupełnie zdezorientowany odsunął się na brzeg sofy, podciągnął kolana pod brodę, a rękoma zakrył twarz. Jak w transie zaczął szeptać jakieś słowa. Niektóre z nich można było wyłapać. Mamusiu, tato, prosze, koniec. Draco patrząc na to co się dzieje z synem niemal czuł jak jego serce się zatrzymuje, podbiegł do niego i przytulił go mocno mamrocząc tą samą mantrę, którą powtarzał od lat. Spokojnie, wszystko będzie dobrze, już jestem, nic ci się nie stanie, nikt cie nie skrzywdzi. Hermiona w odrętwieniu obserwowała zachowania dziecka, które łamały jej dobre serce. Mały chłopczyk nie zasługiwał na taki los i dobrze o tym wiedziała. Po kilkunastu minutach Scorpius uspokoił się i przytulał się do ojca ponownie próbując zasnąć. Dopiero teraz Hermiona widziała ich podobieńtwo. Te same blond włosy, prosty nos i jasną cerę. Jedyną różnicą wydawały się oczy. Podczas gdy oczy Dracona były stalowoniebieskie, oczy Scorpiusa kolorem przypominały niebo w bezchmurny dzień. Była to jego spuścizna po Astorii. Hermiona lekko posmutniała przypominając sobie oszałamiająco piękną kobietę, od której zawsze bił niebywały wdzięk i blask. 
- Widziałem go we wrzeszczącej chacie. Był ranny, ale żywy. Chciałem mu pomóc, ale wtedy coś... silne magiczne zaklęcie przeniosło mnie w inne miejsce.- Draco spojrzał niepewnie na syna, ale ten balansował już na granicy snu.- Przeniosło mnie na grób Astorii- powiedział bacznie obserwując stojącą przed nim kobietę. Na jej twarzy mimo strachu i niepewności wymalowana była nadzieja.
- Opowiedz mi wszystko. Musimy mu pomóc Malfoy.- Zanim się odezwał jeszcze przez chwilę wpatrywał się w nią. Mógł jedynie marzyć o tym, by być tak mądrym, tak silnym, tak dobrym.
     Zgodnie z jej prośbą opowiedział całą historię, nie pomijając wiadomości, które odnalazł a także własnych spekulacji, których było niewiele. 
- Wiem kto może nam pomóc- powiedziała w końcu Hermiona. - Musimy to zrobić. Dla Rona i dla Scorpiusa. Jesteś wszystkim coś winien- dodała nim zdąrzył zaprotestować.

[Oficjalnie powracam do pisania opowiadania. Nie wiem czy ktokolwiek po takim czasie jeszcze tu zagląda, ale nie zatrzyma mnie to przed pisaniem! Jeżeli ktoś jakimś cudem trafił na bloga i przeczytał rozdział to mam nadzieję, że się spodobał. Proszę o komentarze, każda krytyka jest mile widziana. ]
Harry Potter Magical Wand